21.09
Informacja się potwierdziła i jutro wieczorem mamy egzamin. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko i żadne z nas nie chwyci mokuju z kolbą skierowaną do przodu. By się przygotować, powtórzyliśmy wszystkie podstawowe ćwiczenia, tym razem zwracając też uwagę na ich kolejność, wyczucie, kiedy trzeba wydać jaką komendę, pracę nóg u atakującego i nauczyciela i oczywiście to, jak powinno wyglądać prawidłowe pchnięcie – takich uwag nigdy zbyt mało. Choć wszystko to robimy praktycznie codziennie od kilkunastu tygodni, nadal jest wiele do poprawy – co tak naprawdę jest świetne, bo nie pozwala nam się znudzić.
Pierwsza część treningu to, ponownie, przygotowanie nas do powrotu i przejęcia kontroli nad tym, co robią inni – na przekazywaniu zdobytej tutaj wiedzy i umiejętności. Sensej przetestował nasze czujne oczy (i cierpliwość:)), robiąc prawie wszystko źle – co było przezabawne, widzieć hachidana z bogu nałożonym niemalże na odwrót. Trening skończyliśmy na formach kata, tym razem robiąc wszystkie, których się tu nauczyliśmy – tankendo, jukendo i juken tai tanken, bez żadnych przerw czy poprawek w trakcie. Treningi na dachu przyniosły skutek!
22.09
Ostatni trening przed egzaminem to czas na ostatnie poprawki w ćwiczeniach, które będziemy wykonywać. Każde z nas ma swoje własne problemy, moim ostatnio jest, jak sama to określiłam, ‘syndrom hobbita’ – czyli unoszenie zbyt wysoko rąk, kiedy zadaję pchnięcie przeciwnikowi. Kiedy ćwiczę bez nikogo naprzeciwko, moje ręce zostają nisko, tak, jak powinny. Mam to szczęście, że trenuję z niesamowitymi osobami i przyczyna problemu od razu została zidentyfikowana. Póki co, muszę skupić się wyłącznie na prawej ręce – by poruszała się po jak najprostszej linii i do przodu –a nie do góry. Dzięki temu pchnięcie jest silniejsze, całe ciało w stabilnej pozycji podczas całego ataku, a także po nim, gdyż w takim wypadku za bronią podąża reszta ciała, a nie tylko ramiona. Na zakończenie popracowaliśmy nad niektórymi elementami tankendo kata, co oznacza, że i to prawdopodobnie przyjdzie nam zademonstrować.
Egzamin odbył się pod domem senseja, egzaminatorami byli żołnierze z lokalnej bazy. Musieliśmy zaprezentować podstawowe ćwiczenia zarówno w jukendo, jak i tankendo, a także formy kata – tym razem również tankendo. Mimo dość ekstremalnych warunków, z których zdarzało nam się wspólnie śmiać, wszystko poszło w miarę gładko. O tym, jak świetne jest jukendo świadczy to, że nawet egzaminatorzy nie mogli się powstrzymać, żeby nie nauczyć nas czegoś nowego – ich ręce same wyciągały się po mokuju. I to rozumiem:)
23.09
Dzień bez treningu i bez żadnych wojaży – więc u każdego z nas jedzenie i spanie znajdują się na czele listy priorytetów.
To jest pierwsza część zapisków Klary, pełniącej rolę tłumacza i gościnnego autora w serwisie Jukendo World, która niedawno zaczęła trenować jukendo i zdecydowała się przyjechać do Japonii na trzy miesiące by zgłębić tajniki tej sztuki walki, wraz ze swoim partnerem Łukaszem.
Odpowiedź